piątek, 13 grudnia 2013

Dziś zrobiłam mały eksperyment...

I po chwili pożałowałam... Na fejsbukowym spotted MPK napisałam:
"Ludzie, błagam. Co za problem wydmuchać nos, kiedy macie katar? Jak nie macie chusteczek, poproście kogoś. To nie takie trudne. Naprawdę niemiło słucha się odgłosu wciągania tego wszystkiego z powrotem. Wydmuchacie nos i po problemie. I waszym i tych, co muszą tego słuchać. Dziś dziewczyna obok mnie męczyła się z 20 minut, ja próbowałam zagłuszyć to muzyką ze słuchawek, ale nie wyszło. Jak wydmuchała nos, miałam ochotę bić jej brawo. Ale się powstrzymałam. Tak, wiem, zaraz powiecie, że jak mam problem, to powinnam się przesiąść, włożyć zatyczki albo coś. Albo zaoferować chusteczkę (nie, aż tak niemiła nie jestem). Uwierzcie mi, że mam tak wrażliwe uszy, że usłyszę smarkanie z drugiego końca autobusu. Nie, nie przesadzam z tym wszystkim.
No dobra, może trochę. Nic nie poradzę. Pozdrawiam ciepło :)"

Podpisałam się jako mizofoniczka. Nie widzieli mojego prawdziwego imienia, nazwiska ani zdjęcia. Tam pisze się anonimowo. Chciałam sprawdzić ich reakcję. Chyba nawet nie sprawdzili, co znaczy mój podpis... Po pierwszym komentarzu pod tym postem od razu pożałowałam, że to napisałam. Ale trudno. Oto wyniki: 
Mam nadzięję, że coś widać. Dochodzą kolejne komentarze. Już ich nie wklejam. Nie mam siły na to. Większość komentarzy jest strasznie niemiła, część wręcz obraźliwa. Wniosek z eksperymentu: ludzie to idioci.
Pozdro

3 komentarze: