piątek, 15 listopada 2013

Wczoraj był paskudny dzień. Trzymam się na studiach z pewną dziewczyną, nawet ją lubię, ale strasznie mnie denerwuje... Wszędzie za mną łazi. Kiedy siedzę koło niej na wykładach, muszę mieć zatyczkę w jednym uchu, żeby choć trochę zagłuszyć to jej walenie w klawiaturę. Wczoraj mieliśmy zastępstwo z jakąś kobietą, która strasznie cicho mówiła i ledwo ją słyszałam tym jednym uchem, ale trudno, teraz już nie dam rady bez chociaż jednej zatyczki. Wkurza mnie jeszcze jej sposób pisania na klawiaturze. Jej łapy latają we wszystkie strony, buja głową w górę i w dół, jak taki piesek z dyndającą głową, żeby patrzeć na tablicę i na klawiaturę. Kiedy patrzy w górę, nic nie pisze, robi taki dziwny ruch rękoma i w dodatku pociera palcami o siebie. Nie wiem, strasznie mnie to irytuje. Nie mogę na to patrzeć. Dźwięk pocierania palców też mnie denerwuje. Potem byłam z nią w bufecie. To jak ona je przechodzi wszelkie granice. I tu bez zatyczki się nie obyło... Nie chodzi tu tylko o te okropne dźwięki, jakie wydaje podczas jedzenia i picia. Żuje jak taka krowa, nie mogę na to patrzeć. Poza tym podczas mówienia potwornie gestykuluje, już nie raz mi prawie coś zrzuciła. Nienawidzę takich ruchów rękoma, też mnie to niesamowicie irytuje. Nie znoszę spędzać całych dni na uczelni...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz