piątek, 13 czerwca 2014

Nienawidzę komunikacji miejskiej. A jestem na nią skazana. Nie mogę mieć prawa jazdy i to mnie boli. Nie chcę się na ten temat rozpisywać, bo sama myśl o tym sprawia, że pod moimi powiekami rodzą się łzy.
W każdym razie - serio nienawidzę komunikacji miejskiej. Albo siądzie koło ciebie ktoś, kto głośno żuje gumę i macha szczęką jak jakaś krowa albo coś je, albo cmoka pijąc z butelki, albo - tak jak w zeszłym tygodniu - zepsuje się kasownik i co dwie sekundy będzie wydawał dźwięk kasowania, przez jakieś 20 (!) minut, albo - tak jak dziś - usiądzie koło ciebie starsza osoba, której trzęsie się głowa... Jeju, ja wiem, że ona nie ma na to wpływu, ale tak jak ona nie może nic na to poradzić, tak ja nic nie poradzę na to, że mnie to wkurza! Że bodźce wizualne też mnie niezwykle denerwują! Głupio mi było, ale dusiłam w sobie złość i jechałam cały czas albo z zamkniętymi oczami, albo patrząc w okno jak najdalej mogłam...

Jeszcze mam do was pytanko. Czy was też wkurza paplanina? Jak ktoś nawija i nawija bez końca? Ja niestety codziennie mam z tym do czynienia, bo moja mama ma to do siebie, że w kółko gada, prawie bez przerwy, czasem mam ochotę na nią przez to nakrzyczeć... a jak mi wejdzie do pokoju i zacznie nawijać...! Mam tego dość! Albo wczoraj, znowu w tym nieszczęsnym autobusie, jechało kilku chłopaków, trochę podpitych i paplali i paplali, nie mogłam tego znieść, a z drugiej strony autobusu siedziały jakieś gimnazjalistki i też nawijały i to takim piskliwym głosem, do tego się strasznie chichrały... Czy was też to denerwuje, czy tylko mnie? Nie wiem, czy jest to związane z mizofonią... Może w pewnym stopniu tak?
Jak sądzicie?

2 komentarze:

  1. Znam twój problem z autopsji, nie ma się co nakręcać, choć faktem jest że świadomość w społeczeństwie o tej przypadłości jest żadna, ja stosuję uniki takich sytuacji by ograniczyć do minimum narażanie się na niepotrzebne mi bodźce. innymi ludźmi się nie przejmuj ani rodziną i tak ciebie nie zrozumieją bo są ignorantami w najlepszym wypadku, a sadystami w gorszym wypadku. Może to cię pokrzepi ale prawdopodobnie Nikola Tesla także miał tę dolegliwość oczywiście nie zdiagnozowaną. Chętnie popiszę jeśli ci to pomoże się wygadać z kimś kto doświadcza podobnych niepotrzebnych wrażeń. Pozdrawiam mail do mnie kamellleon@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Dokładnie wiem co czujesz, sama też już nie daje sobie z tym rady.
    Gdybyś chciała porozmawiać o tym chętnie popiszę,
    Mój mail Igonnaeatyourcat@gmail.com

    OdpowiedzUsuń