niedziela, 30 marca 2014

Witajcie, wybaczcie, że tak rzadko piszę, ale ostatnio wszystko mi się sypie. Nie chodzi o mizofonię, ale ona wszystko jeszcze pogarsza. Mój chory na raka wujek powoli już odchodzi, a ostatnio dowiedziałam się, że mój przyjaciel również jest śmiertelnie chory. Nie potrafię sobie z tym poradzić, w dodatku ilość nauki i prac do napisania mnie przerasta. Przepraszam.

3 komentarze:

  1. Hej! Również cierpię na mizofonię i bardzo się cieszę, że znalazłam twojego bloga. Przeczytałam wszystkie posty. Również mieszkam w Poznaniu :) Jeśli chciałabyś kiedyś pogadać, to daj znać. Mam nadzieję, że twoje sprawy osobiste się poukładają, przykro mi z powodu wujka. Ja z powodu choroby mamy zrezygnowałam ze studiów na pewien czas.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć! Niezmiernie mi miło, że znalazłam Twojego bloga, do niedawna dawałam sobie wmówić że jestem popierdolona, teraz wiem, że mam mizofonię, i NIE JESTEM Z TYM SAMA! Przez SSSS kontakty z moimi rodzicami są nadszarpnięte, mój chłopak mnie zostawił, moje życie to kłębek nerwów, bo po odizolowaniu się od rodziny (mieszkam sama, za granicą) przeszkadzać zaczęły mi nie tylko dźwięki bliskich ale i koleżanek z pracy... Wspierajmy się jak możemy, wszak jeszcze nie opatentowali leczenia dla nas mizofoników.
    Pozdrawiam Cie serdecznie, trzymaj się i nie poddawaj!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, miło mi Cię poznać i zachęcam do dalszego czytania bloga :) U mnie podobnie, rodzice ledwo wytrzymują z moją nadrważliwością na dźwięki, nie rozumieją tego, tak samo mój chłopak... Łatwo nie jest. I owszem, wspierajmy się jak możemy :)
      Pozdrawiam również!

      Usuń